Adopcje i co dalej cz. IV


Przygotuj się na przyjecie nowego członka rodziny

Oglądaliście zdjęcia, czytaliście artykuły, nawet byliście na wystawie, żeby sobie pooglądać te piękne dostojne i majestatyczne psy - dogi. Może nawet macie kogoś zaprzyjaźnionego lub w rodzinie kto ma doga. Teraz trzeba podjąć decyzję czy marzymy o dogu, który będzie triumfował na wystawach i czy nam to sprawi radość i będziemy mieli czas, czy planujemy zając się hodowlą czy szukamy psa tylko do kochania. Jak już wiecie to zaczyna się czas poszukiwań tego jednego, jedynego wymarzonego. Decydując się na zakup wybierz dobrą, sprawdzoną hodowlę, taką gdzie możesz pojechać zobaczyć maluchy i rodziców, zobaczyć w jakich warunkach psy żyją. Czy hodowla domowa jest faktycznie domowa czy psy mieszkają w kojcach na dworze, w jakiej są kondycji. Nigdy nie umawiaj się na zakup w umówionym miejscu poza hodowlą, to może świadczyć, że hodowca ma coś do ukrycia i dlatego nie chce odbioru psa w hodowli. Dotyczy to każdej rasy nie tylko dogów. Oczywiście kupno to nie jedyny sposób by mieć przyjaciela i nowego członka rodziny. Jeśli  nie planujesz wystaw warto zastanowić na d adopcją, którą ja osobiście bardzo polecam.
Zdecydowałeś się czy zdecydowałaś na adopcję i jesteś po procedurze adopcyjnej i wreszcie ma nastąpić ten dzień gdy zamieszkacie razem.
Przygotuj w domu miejsce, które będzie dla psa, tam będzie jego legowisko i bezpieczny azyl. Zakup miskę albo dwie na stojaku, odpowiednią karmę, smycz, obroże może nawet dwie. Na początek może przydać linka, odradzam flexi. Możesz też zakupić jakieś zabawki, a przynajmniej szarpaka lub piłkę i gotowi do wyjazdu. No może jeszcze nie całkiem, warto wcześniej ustalić pewne rzeczy w domu, a mianowicie kto i kiedy będzie chodził z psem na spacer jak porami karmienia, jak z zaopatrzeniem no i jak z pomocą medyczną. Bo jak się potem okaże z dogiem wcale nie jest to takie proste na początku. Warto na wszelki wypadek mieć namiary na jakiegoś dobrego behawiorystę, gdyby cos nas przerosło i zaplanowane trasy spacerowe także takie, gdzie będzie mógł się wybiegać luzem. Wszystko ustalone, obczajone, niemal  z zegarmistrzowską precyzją zaplanowane i jedziecie. Tak, tak jedziecie bo odradzam jazdę samemu po psa, który bywa przez dowcipnych nazywany kucykiem.
Dojeżdżacie na miejsce Wasze psie wychodzi Wam na spotkanie i na dzień dobry dostajecie potężny prysznic ślinowy, bo psie podobnie jak Wy jest trochę zdenerwowane i ślina może wydzielać się obficiej. W tym momencie uświadamiacie sobie że strój biznesowy przy dogu nie ma szans. Po ogólnym zapoznaniu, podpisaniu umowy i innych takich pora wsiadać i wracać do domu. Nowe dziecię bo to będzie już Wasze dziecię jak będzie mieli szczęście pójdzie spokojnie i karnie z Wami, ale może wyrwać jak pendolino niemal wyrywając ręce z barkami. Dla psa to też sytuacja pełna napięcia co może odbijać się na jego zachowaniu. I tu pierwsza weryfikacja czy dobrze przemyśleliśmy kto i kiedy będzie chodził z psem na spacery. Potem jazda z tą też różnie. Są dogi chyba nawet większość które uwielbiają jazdę samochodem, bynajmniej moje wszystkie tak miały i mają. Jeśli Wasz do takich będzie należał to podróż minie spokojnie i szybko bo psie albo się ułoży spania albo tak się usadowi, żeby podziwiać uroki za oknem. Może jednak ze stresy przytrafić powiedzmy pewna niedyspozycja, która dobrze jeśli skończy się tylko bąkami. Pies może mieć chorobę lokomocyjną, wtedy wiadomo co się dzieje. Dodatkowe przystanki będą obowiązkowe choćby po to żeby trochę samochód wywietrzyć, a zapachu z samochodu trudno będzie się pozbyć po praniu.
Dojechaliście w końcu do domu, tam kolejne krótkie zamieszanie, a potem okaże się, że miejsce które Wy wybraliście dla psa on uznał za mało interesujące i sam wybiera sobie inne. U mnie wszystkie psy jakie mieliśmy i mamy zawsze wybierają albo przy kominku albo pod grzejnikiem albo w łóżku w naszej sypialni. Małe przemeblowanie albo przestawienie posłania, Wy po całym dniu jednak zmęczeni, a psie jakby się ożywiło, bo tytle nowych zapachów zakamarków. Szkoda tracić czasu na sen. Potem co chwila potrzeba wyjścia na dwór, nieważne że noc i że był już 4 razy, bo jemu się właśnie księżyc podoba i chce sobie popatrzeć. Dobrze jak jest dom z ogrodem bo nawet w piżamie można wyjść, albo chociaż parter. Gorzej jak to 3-cie piętro bez windy, kondycja zdecydowanie się poprawi i dieta nie będzie potrzebna. To nie jedyne atrakcje tego dnia, bo dopiero teraz przekonacie się że jak dog się napije to dookoła miski będzie jezioro Niagra, a przy jedzeniu też potrafi roznieść na daleką odległość bo nawet sucha karmę jak podniesie głowę rozsypuje a przecież zbierał nie będzie od tego ma ludzi. Wtedy przydaje się drugi mały piesek który chętnie to co wypada zjada, choć jego miska pełna stoi.  Dochodzicie też do wniosku, że mop zawsze musi być pod ręką. Każdy pies się kiedyś męczy, co prawda niemal dnieje, ale może choć ze dwie godziny snu uda się tej nocy złapać. A tu niespodzianka, jeśli nie macie zatyczek do uszu to nie będzie Wam dane zasnąć, bo są dogi, które potrafią tak głośno chrapać, że nie tylko Wy nie zaśniecie ale i sąsiedzi się pobudzą. O tym jak będą się Wam układać relacje z sąsiadami i nie tylko  w kolejnym odcinku. Pisząc  tekst  myślałam o tych, którzy doga jeszcze  nie mieli, bo zawsze jest ten pierwszy raz. Ci co mieli, chcą mieć kolejnego a do tego co napisałam dopisaliby jeszcze nie jedną historię.

Danuta Plewka

Komentarze

  1. Trafione w samo sedno❤ Ale miłość jaką nas te psie olbrzymy obdarowywują, warta jest powodzi przy misce, nieprzespanych nocy (ja jestem odporna na chrapanie😊) i nawet kontuzji (siniaki są na porządku dziennym). ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zanim adoptujesz, przemyśl....

Za co kochamy dogi....