Na ratunek – Podróż po Atii
Piąty października , dzień wcześniej wróciłem do domu z trasy, poznałem wtedy po raz pierwszy naszą adopcyjną córeczkę Roksanke . Moja żona Magdalena Stackiewicz była już z nią od dwóch tygodni , co wieczór rozmawiała z Panią prezes Allą i tak samo było tego wieczora . Podczas rozmowy wyszło, że fundacji jest potrzebny pilny transport psiaka z Gorzowa wielkopolskiego do hoteliku w Krakowie. Niewiele myśląc zaproponowaliśmy wykonanie transportu suni. Nie był to pierwszy pies którego przewoziłem w swoim życu, dlatego pani Alla i Ela zaufały mi . Transport był bardzo pilny i wyznaczona dokładnie godzina odbioru dziewczynki . W sobotę wstałem o drugiej rano , żeby godzinkę później być już w drodze miał to być zwykły transport z punktu A do punktu B psiaka w potrzebie jaki wykonywałem już nie raz choć dla innych fundacji , jak bardzo się myliłem okazało...