Mój pierwszy dog... BORYS
Pewnie nic odkrywczego nie powiem, że dog to było moje marzenie od dzieciństwa. Większość historii tak się zaczyna. Rodzice nie chcieli tak dużego psa – były inne – Aga, Trampek, Kuba ale zawsze był niedosyt. Potem wyszłam za mąż. Urodziły się dzieci i nastała era jamników. Na większego psa zdecydowałam się, gdy odeszła 18-letnia Misia. Była to Nufka /posokowiec bawarski/, kochany szałaput. Ale po 6 latach, gdy odeszła na nowotwór, marzenia o dogu wróciły ze zdwojoną siłą. Odeszłam na nauczycielską emeryturę, dalej pracowałam w domu dziecka ale miałam więcej czasu.
Zaczęłam przeglądać strony internetowe w poszukiwaniu doga do adopcji. I tak trafiłam na Borysa. Jego historia mnie powaliła /zagłodzony, maltretowany –s zkoda gadac/.Jeszcze go nie poznałam a już wiedziałam, że będzie mój.
I tak Borys zawitał do naszego domu. Na początku były obawy ale bardzo szybko okazało się, że nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego PIERWSZEGO DOGA. Dodam tylko, że Borys –Ryś jest między innymi dogiem, ale doga ma w sobie zdecydowanie najwięcej,
Jego dostojeństwo, kultura, łagodność , miłość spowodowały, że jest dla nas – królem Ryszardem I. Nigdy nic nie zniszczył, nie wziął bez pozwolenia, zostawał sam w domu to szedł spać – ideał. Naprawdę nie wiem skąd on wiedział jak się zachować w domu, lubi wszystkich sąsiadów, uwielbia kurierów, panie z kiosku – wsadza pysio w okienko i domaga się głasków, na wybiegu zanim przywita się z psami leci witać się z ludżmi. Ale jak to często bywa wśród dogarzy, jeden dog to za mało i po roku zawitała do nas pręguska Pelaśka. Rysiek napradę mi ją wychował i wszystkiego nauczy. Jest tak samo kulturalna jak on. Nieraz się śmieję, że mam popsute dogi – są tak kochane i grzeczne. Decyzja o wzięciu Borysa, to była najlepsza rzecz jaką zrobiłam w ostatnim czasie.
Zmieniły się nam priorytety w życiu, plany wakacyjne, nie mówiąc o samochodzie, wszystko po to, żeby im było wygodnie. Pokochałam gluty na ścianach, jezioro w kuchni jak piją wodę, poślizgi, glut szmatki w całym domu i we wszystkich torbach, pobrudzone ubranie, sierść w samochodzie. To przestało mieć znaczenie. Miłość Borysa i Peli jest warta tego wszystkiego, co kiedyś było ważne. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, ma już prawie 9 lat i myśl, że kiedyś odejdzie, nie daje mi spokoju. Tak bardzo go kocham……
Iwona Olszowska-Gonta
Kiedyś obiecałam Borysowi taki dom... Właśnie taki - idealny!
OdpowiedzUsuń