Za co kochamy dogi....

 


Za co kochamy dogi?

 

Za miękkie, wielkie i niezdarne łapy?

Za długie, aksamitne wywijające się uszy?

Za obśliniony pyś i gluty w całym domu?

Za najbardziej oddane spojrzenie?

Za picie wody prosto z kranu?

Za asystowanie przy wszystkich łazienkowych czynnościach?

Za nieustanną gotowość do spacerów?

Za ciągłą potrzebę kontaktu z człowiekiem?

Za bezgraniczne oddanie i wierność?

Za dzielenie się radością życia?

Za chrapanie na miękkiej podusi?

Za upodobanie do kocyków?

Za godność i dostojeństwo?

Za mokre całusy w najmniej spodziewanym momencie?

Za zlizywanie makijażu, kiedy tylko się wyszykowałaś na wielkie wyjście?

Za ufność i wiarę w miłość człowieka?

Za wyjadanie ciasteczek skrzętnie schowanych w szafce?

Za „wybuchające” posłanka?

Za „przybij piątkę”, kiedy doża łapa ląduje na Twoim policzku?

Za chrapanie głośniejsze niż Twego partnera?




Za wielki łeb leżący na Twoich kolanach, kiedy jest Ci smutno i źle?

Za "pieczątki” czarnych łap na czystym białym prześcieradle?

Za słodkie mruczenie, kiedy drapiemy je za uszkiem?

Za beztroskie leżenie "kołami do góry”?

Za „przycinanie” gałązek drzew i krzewów w ogrodzie?

Za mądrą ocenę niebezpieczeństwa i adekwatną do tego reakcję?

Za przysiadanie na kolanach?

Za „pomaganie” we wszelkich możliwych pracach?

Za to, że dog pójdzie za Tobą w ogień i wodę?




Za samowolne otwieranie drzwi na podwórko, kiedy jest minus 10 stopni?

Za nieustraszoność, za mądrość, za miłość…?

 

Za co kochamy dogi? Za to, że są dogami!





Komentarze

Popularne posty z tego bloga